WIELKANOC W SIERRA LEONE
Posted on |

W czasie postu miałem okazję wziąć udział w pielgrzymce. Myślałem że będzie nieliczna,
tylko wierni z naszej parafii, okazało się, że były wszystkie katolickie parafie które są we
Freetown. Łącznie kilka tysięcy pielgrzymów. Parę kilometrów marszu w górach, gdy
zdobyliśmy szczyt, droga rozpłaszczyła się, rozpoczęliśmy drogę krzyżową. Schodząc z gór,
dotarliśmy do szkoły katolickiej gdzie rozpoczął się piknik, odpoczynek i msza święta.
Niedziela palmowa zwiastowała triduum paschalne. Kościół, wyścielony liśćmi i gałęziami z
palmy, robił egzotyczne wrażenie. Parafianie mieli w rękach zamiast palm, krzyże zrobione z
liści palmowych. Miałem okazję zrobić też dla siebie krzyż, ale nie wyszedł zbyt ładny.
Triduum to łącznie kilkanaście godzin celebry w kościele. Najbardziej zapadła mi w pamięć
droga krzyżowa z podziałem na rolę i marsz przez miasto. Druga rzecz to obrzęd światła:
rozpaliliśmy ognisko przed kościołem, następnie świeczki od niego poszliśmy na modlitwy.
W okresie wielkanocnym ksiądz Paul, postanowił zaprosić okolicznych mieszkańców na
wieczorny seans filmowy, projekcja z rzutnika odbyła się w garażu, bramy były otwarte dla
każdego. Film opowiadał o życiu Jezusa, niespodzianką było to, że seans był w języku
ojczystym mieszkańców. Frekwencja była tak duża, że lody które przygotowaliśmy starczyły
tylko dla najmłodszych, ku niezadowoleniu starszych.
Tydzień po świętach prezenty dostali więźniowie, po uroczystej mszy, każdy beneficjent
salezjan dostał jedzenie, napój i ciuchy. Natomiast dla mnie prezentem było zaproszenie na
turniej piłki nożnej w więzieniu, klimat wydarzenia i niezapomniane emocje.
Kuba