Święto Józefiny Bakhity i zakończenie roku szkolnego
Wśród zawirowań związanych z tworzeniem egzaminów, ich drukowaniem i wystawianiem ocen, nawet nie zauważyłam, jak upłynął kolejny miesiąc. Wiele godzin spędzonych przy drukarce i komputerze, były dla mnie nie lada wyzwaniem.
Stojąc wiele godzin nad drukarką tęskniłam do dzieci i do szkoły. Moje wysiłki zostały zakończone sukcesem, udało się przygotować egzaminy dla obu szkół. Przyznam szczerze, że biurowa praca nie należy do moich ulubionych, ale i taka jest tutaj niezwykle ważna, bez niej nie byłoby przecież zakończenia roku szkolnego.
W piątek odbyła się uroczysta msza święta, na której Ksiądz pobłogosławił wszystkim ósmoklasistom. Wielu z nich pójdzie o krok wyżej w edukacji, wszyscy też są nadzieją na lepszą przyszłość Sudanu Południowego, więc ich pożegnanie było bardzo uroczyste. Wszyscy pokładamy w nich wielkie nadzieje i modlimy się o to, by ich życie było przepełnione sukcesami. Radość była ogromna, tańce, śpiewy i występy na scenie. Miałam wielką przyjemność w tym uczestniczyć. To też taki kolejny etap dla mnie i satysfakcja z tego, że udało się dobrnąć do końca.
Zakończenie roku szkolnego zbiegło się z pięknym dniem upamiętniającym jakże ważną dla tego miejsca Świętą Józefinę Bakhitę. Jej życie i cierpienia jakich doświadczała nie są obce wielu tutejszym dziewczynkom, które doświadczają podobnych krzywd. Wiele z nich nosi jej imię. Dla wielu jest Ona przykładem wytrwałości i nadziei na to, że nawet z największych trudności i bólu może wyjść piękno i świętość. Okoliczności wspominania tej Świętej są bezpośrednio związane z modlitwą za Jej wstawiennictwem, za wszystkie młode dziewczęta, które doświadczają przemocy, które zmuszane są do wczesnego zamążpójścia, które są poniżane, wykorzystywane, zmuszane do pracy na ulicy lub sprzedawane za granicę. Mimo 75 lat, które upłynęły od śmierci Św. Bakhity, ta rzeczywistość nadal tu ma miejsce. Kobiety wciąż nie są traktowane z szacunkiem, bardzo często są poniżane i bite. Jeszcze w wielu rodzinach sprzedawane są za krowy, a ich wartość wyceniana jest po ich wyglądzie. Dlatego też w tym dniu w centrum uwagi były tańczące do mszy świętej dziewczęta. Ich taniec zawsze wyraża radość i spontaniczność, która udziela się wszystkim. Podczas momentu uwielbienia dziewczyny zachęcają wszystkich do tańca, tańczył biskup, ministranci i wszyscy uczestnicy Mszy. Również i mnie dziewczyny wyciągnęły. Zupełnie się tego nie spodziewałam, mam tylko nadzieję, że nie za bardzo mnie poniosło, ale ta atmosfera bardzo mi się udzieliła. Po mszy wszyscy podchodzili i dziękowali za wspólny taniec. W rezultacie śmialiśmy się, że zapisałam się na kartach historii Wau, bo chyba jeszcze żadna europejka nie tańczyła z nimi na Mszy Świętej. Moje wspólne z nimi podskakiwanie (bo z pewnością dalekie to było od tańca) sprawiło wszystkim ogromną radość. Zostałam przyozdobiona we wszystkie możliwe ozdoby i obsypana kwiatami. Jeszcze się uśmiecham do siebie jak sobie pomyślę o tym czasie i jestem za niego bardzo wdzięczna.
Każdego dnia Pan Bóg daje mi możliwość zwrócenia uwagi na różne aspekty życia. W tym dniu dziękowałam mu, że stworzył mnie kobietą i dał mi piękny wzór do naśladowania – Świętą Bakhitę. Zachęcam także Was – dziewczyny, które czytają tego posta, do spojrzenia w lustro i powiedzenia sobie- jestem piękna, bo taką stworzył mnie Pan Bóg. I On jest ze mną w moich trudnościach, pomaga mi walczyć z moimi kompleksami i kocha mnie bezgranicznie, bez względu na mój wygląd.
Hela