Smutny święty to żaden święty! – naśladując ks. Bosko
W wigilię wspomnienia św. Jana Bosko, spotkaliśmy się wspólnie, aby zawierzyć cały wolontariat misyjny naszemu patronowi.
Tym razem nieco wcześniej, bo już o godzinie 18-stej, spotkaliśmy się wraz z siostrami ze zgromadzenia Córek Maryi Wspomożycielki na wspólnej Eucharystii w kaplicy sióstr. Było to nasze wspólne święto, wspomnienie założyciela rodziny salezjańskiej, stąd też szczególną postacią na której się skupiliśmy był właśnie ks. Jan Bosko.
Ks. Jerzy Babiak w czasie homilii nawiązał do życia świętego, który swoim przykładem, sumiennością i otwartością poruszał serca młodych. Potrafił znaleźć klucz do każdego zamkniętego serca i sprawić, że rozpalała się w nim iskra wiary. Pomimo wielu zajęć i obowiązków, prowadzenia oratorium i dbania o młodzież, ks. Bosko potrafił znaleźć czas aby zająć się sprawą misji. Postanawia wysłać pierwszych misjonarzy, którzy z Ewangelią docierają do Patagonii. Ostatnie polecenie skierowane tuż przed śmiercią do współbraci nie mogło dotyczyć niczego innego, jak tylko tego, co stanowiło sens i posłanie jego życia:
„Waszej trosce polecam wszystkie dzieła, jakie Bóg zechciał mi powierzyć (…); jednakże w sposób szczególny polecam wam troskę o młodzież biedną i opuszczoną, która zawsze stanowiła najdroższą cząstkę mego serca na ziemi (…)”
Po posiłku dla ducha udaliśmy się wspólnie, aby pożywić nasze ciała. Przy boskiej pizzy, świętowaliśmy także jubileusz urodzin naszego duszpasterza i prezesa oddziału wrocławskiego ks. Jerzego Babiaka.
My, jako salezjańscy wolontariusze, jesteśmy zobligowani do brania przykładu ze św. Jana Bosko. Całym sercem oddawać się drugiemu człowiekowi, ewangelizować swoim przykładem i dbać o wychowanie młodych wg idei wychowawczych opartych na ROZUMIE, RELIGII i MIŁOŚCI.
M.K.