SEN, KTÓRY PRZEMIENIA SERCE

Dokładnie dwieście lat temu dziewięcioletni chłopak z Becchi we Włoszech miał sen, który zmienił nie tylko jego życie. Tym chłopcem był Jan Bosko, a we śnie o którym mowa ujrzał stado zdziczałych wilków, które przemieniały się potulne baranki. To właśnie ten sen był motywacją do stworzenia lata później systemu prewencyjnego i rodziny salezjańskiej. W ostatni weekend wspomnienie tego marzenia zgromadziło młodzież z całej Liberii na narodowym forum SYM w Monorwii.

W czwartek, ósmego lutego pod domem księży salezjanów z Tappity zrobiło się nieco tłoczno. Grupa młodzieży salezjańskiej, głównie animatorów, zebrała się tutaj, aby udać się w kilkugodzinną podróż do stolicy kraju Monrowii, gdzie tego samego dnia popołudniu rozpoczynał się coroczny SYM, czyli Salezjański Ruch Młodych (ang. Salesian Youth Movement). Wyruszyliśmy w sporej grupie. Samym tylko landcruiserem należacym do społeczności podróżowało nas około jedensatu osób (dwóćh salezjanów, jeden dodatkowy kierowca, ośmiu aniamtorów i ja), a dodatkowo grupa około dwudziestu animatorów podróżowała wynajętym busem. W szkole technicznej przy 8th Street (Don Bosco Technical Hischool) zameldowaliśmy się około trzeciej po południu. Wkróce potem każdy z nas odebrał zestaw uczestnika, w który wchodził identyfikator z podanym nazwiskiem, funkcją (na przykład uczestnik, SDB, a w moim przypadku wolontariusz) i informacją z której pochodzimy społeczności, a także koszulką w kolorze domu do którego każdy został przypisany. Domy były cztery, pomarańczy, ctytryny, brzoskwini i oceanu. Ja jednak, podobnie jak salezjanie otrzymałem koszulkę białą.

Pierwszego dnia nie działo się nic szczególnego. Przewidziano jedynie wiczorek zapoznawczy i parę prozaicznych aktywności. Tak naprawdę forum rozpoczęło się dopiero z samego rana w piątek, kiedy po pobudce i porannej toalecie spotkaliśmy się na eucharystii w szkolnym audytorium, a następnie już po śniadaniu spotkaliśmy się na pierwszej konferencji, prowadzonej przez ks. Petera Savio SDB, z 8th Street, której tematem było motto całego forum, czyli „sen, który przemienia serce”. Ks. Peter opowiadał o znaczeniu snów i marzeń, tym do czego nas prowadzą i jak można je rozumieć. Następne spotkanie prowadził już ks. Johnny Kombo, którego spotkaliśmy już wcześniej z Robertem, w biurze morowiańskiej diecezji. Tytułem jego konferencji było „młodzi ludzie bądźcie inni”. Kapłan skupił się w niej właśnie na młodości, ale i świętości. Obie konferencje dawały uczestnikom możliwość zadawania pytań i przewidywały pracę w grupie, której efekty uczestnicy przedstawili na końcu. W ramach pracy w grupie uczestnicy mówili między innymi o problemach, z jakimi mierzą się młodzi i jaką mają wizję ich rozwiazązania, a także pochylili się nad tematem świętości.

Forum daje młodym ludziom możliwość nie tylko wymienić się doświadczeniami, rozwinąć swoje kompetencje jako animatorzy czy wysłuchiwać konferencje. To także czas na modlitwę, rekreację, integrację czy celebrowanie kultury. Po obiedzie przyszedł czas na sport i rekreację. Domy zmierzyły się ze sobą nawzajem w grze na wzór koszykówki, w której zamiast rzucać piłkę do kosza, zawodnicy zdobywali punkty rzucając ją do osoby stojącej na krześle. W drugiej części grali w dwa ognie. Po zakończonej grze zebraliśmy się wspólnie na szkolnym placu na modlitwie różańcowej. Po wspólnym różańcu wszycy rozsiedliśmy się na boisku do koszykówki rozpoczynając modlitwy Taize.

Na tym jednak dzień się nie skończył. Po kolacji i przygotowaniach powróciliśmy do audytorium, aby wziąć udział w pokazie talentów i wieczorku kulturowym, prawie wszyscy ubrani w afrykańskie stroje. W wieczorku kulturowym uczestnicy występowali nie w ramach domów, a reprezentując społeczności, w ramach których przyjechaliśmy. Występy były różne. Jedna z grup na przykład zaprezentowała tradycyjne afrykańskie tańce ubierajac się w tradycyjne stroje w barwach narodowych Liberii. Jednak z mojej perpsektywy najciekawiej zaprezentowałą się Tappita. Nie zdecydowali się na taniec, czy jak to często tutaj bywa na hip-hop albo cepelia na wzór amerykańskich lub nigeryjskich filmów, nad czym tak często ubolewa pochodzący z Nigerii brat Bayo. Zamiast tego zaprezentowali scenkę rodzajową o swataniu młodej pary w tradycyjny dla regionu i plemion Nimby sposób. Nie to jednak było najciekawsze, a fakt, że cała scenka została odegrana w języku Gio, dominującym w południowej części hrabstwa Nimba, do której należy Tappita. Ze względu na fakt, że nie jest to język znany wszystkim uczestnikom, scenka była przerywana przez animatora występujacego w roli tłumacza. Trzeba pamiętać, że Liberię zamieszkuje 16 oficjalnie uznanych plemion i wiele innych mniejszych afrykańskicj i nieafrykańskich ludów. Kaze z nich posiada inny jęzuk i nieco inną kulturę.

Następnego dnia schemat był podobny. Rozpoczęliśmy od porannej mszy, a następnie zaczeły się konferencje. Tym razem jednak pierwszą konferencję poprowadziła siostra Audrey, która opowiadała młodym ludziom o powołaniu i hereoiczności zwykłych ludzi, którzy odpowiadają na Boże wezwanie, wliczając w to rozważania nad księgą Samuela. Co ciekaw wielu młodych miało pytania dotyczące powołania do życia zakonnego, szczególnie wśró dziewcząt. W następnej konferencji prelegentem był już świecki, jednak i on miał wiele ciekawego do przekazania. Pan Cletus Noah rozmawiał z młodymi ludźmi o przygotowaniu do życia poruszając przy tym wiele ważnych i drażliwych tematów, w tym wyzwań i możliwości, tłumacząc, że życe jest wyzwaniem. Swoją konferencję zaczął bardzo mocno. Przypomniał młodym, że on, podobnie jak jego rówieśnicy swoje dzieciństwo przeżywali w czasie wojny domowej, a on sam w wieku 10 lat stracił oboje rodziców. Powiedział też, że jest wdzięczny, że może uczestniczyć w forum, bo w tym trudnym czasie sam miał szczęście otrzymać pomoc od salezjanów, którzy pomogli mu dobrze pokierować życiem.

Ten dzień również miał się zakończyć imprezą. Tym razem była to uroczysta kolacja, w czasie której odbywał się konkurs na Miss i Mistera SYM. W obu, męskiej i żeńskiej kategorii każda społeczność, a więc 8th Street, New Matadi i Tappita wystawiali po jednym kandydacie. Ponownie każdy z uczestników mierzył się w kilku różnych kategoriach, konkursie talentów, w stroju tradycyjnie afrykańskim, europejskim (suknia lub garnitur), a w końcu w quizie wiedzy o rodzinie salezjańskiej i Liberii. Ostatecznie miss została przedstawicielka New Matadi, a Misterem kandydat z Tappity.

Ostatniego dnia nie planowaliśmy już zbyt wiele. Zaraz po śniadaniu, w koszulkach fprumowych udaliśmy się do kościoła Our Lady of Lebanon-st. Joseph, czyli kościoła, w którym posługują salejzanie z 8th Street. Kościół ten funkcjonował kiedyś pod wezwaniem św. Józefa, jednak na prośbę Libańczyków, którzy wsparli jego rozbudowę otrzymał drugie wezwanie, czyli właśnie Maryi Panny Libańskiej. Msza święta odbyła się w bardzo tradycyjny sposób. Po samej mszy nie mogło się obejść bez uroczystej parady z orkiestrą marszową, która przeszła ulicami od kościoła do szkoły.

Na tym forum się zakończyło, jednak dla naszej społeczności z Tappity nie był to koniec atrakcji. Ksiądz Albert stwierdził, że młodzież z Tappity nie ma zbyt wielu okazji, aby odwiedzić swoją stolicę. Nie pomaga w tym zarówno odległość i ciężka droga z Tappity do Morowii, bez stałego połączenia transportu publicznego, ale i brak możliwości finansowych. Z tego powodu ks. Albert zabrał nas na małą wycieczkę. Najpierw wyjechaliśmy gdzieś na obrzeża stolicy, gdzie mogliśmy zobaczyć opuszczone centrum konferencyjne na rzecz jedności, któe powstało w latach siedemdziesiątych, a upadło w wyniku wojny i już nigdy nie stało wróciło do dawnej świetności. Miejsce zostało stworzone nie tylko jako element polityki zjednoczeniowej prezydenta Tubmana, ale też jako miejsce konferencji międzynarodowych w drodze do niepodległości wciąż skolonizowanych krajów Afryki i budowania jedności między nimi. Następnie udaliśmy się na nowoutworzony plac rekreacyjny nad brzegiem atlantyku.

Działa ono w miejscu, w któym kilkadziesiąt lat temu, na rozkaz Samuela Doe zostało rozstrzelanych kilkudziesięciu ministrów z rządu zamordowanego przez ludzi Doe’a, poprzednika, Tolberta. Przez lata miejsce to było więc symbolem podziału Liberii między ludność amerykoliberyjską, a ludność lokalną. Obecnie znajduje się tam Unity Square z pomnikiem jedności, który łączy umieszczaną w środku flagę Liberii połączoną z czterema ogromnymi słupami, które mają symbolizować jednoczenie się kraju i budowanie nowej Liberii. Na miejscu znajdują się boiska do siatkówki, koszykówki czy piłki nożnej, a także punktów do wynajęcia na wydarzenia kulturalne. Na samym końcu zabraliśmy jeszcze naszych aniamatorów na kolację.

Dzięki takim wydarzeniom, jak Salezjański Ruch Młodych, młodzież na całym świecie ma możliwość budować swoją społeczność w oparciu o wartości reprezentowane przez św. Jana Bosko i pomóc w kontynuowaniu jego dzieł. Liberia to kraj, który wciąż mierzy się z biedą, głębokimi podziałami społecznymi, analfabetyzmem i chorobami takimi jak chociażby HIV. Niewątpliwie ślad na społeczności liberyjskiej, ale także i ekonomii, pozostawiła też zakończona dwadzieścia lat temu wojna domowa. Nadzieją na naprawę sytuacji jest włąśnie lokalna młodzież. To jak zostanie wykształcona, w jakich wartościach będzie wychowywana, jak pokierowana ku dorosłości będzie miało znaczenie dla tej przyszłej Liberii. Salezjańskie dzieło, które obserwuję od ponad sześciu miesięcy i wspomiane Unity Square jako symbol nowej Liberii są iskierką tej nadziei, że Liberia w końcu zmierza w dobrym kierunku i o to warto się stale modlić.

Piotr