Przygotowania

Wyjeżdżamy z Liberii w czasie przygotowań do wyborów prezydenckich. Tutaj dopiero to jest gorący czas! Kandydatów jest aż 21, ponieważ każda partia niezależnie od poparcia może wystawić swojego reprezentanta. Trudno sobie przy takiej konkurencji wyobrazić zdobycie 51%. Zatem odbywa się druga tura wyborów. Brzmi demokratycznie, prawda? Ale nie do końca tak jest. Mianowicie komisja wyborcza ma głos decydujący – niezależny od wyboru obywateli.

Podczas ostatnich wyborów w 2011 roku działy się rzeczy niczym z filmu. Liberyjczycy wybrali swojego prezydenta, po czym komisja uznała, że to nie on powinien wygrać. Sfałszowali wybory i w konsekwencji musieli uciec do Ghany. A oficjalnie prezydentem został kto? Ten wybrany przez komisję.

Liberyjczycy mają nadzieję, że ten scenariusz nie powtórzy się w tym roku. Zaangażowani są bardzo mocno w politykę i w popieranie „swojej” partii. Często organizowane są marsze – pełne muzyki, gry na bębnach, krzyków i śpiewów. Gdy taki marsz przechodzi przez główną ulice powoduje wstrzymanie ruchu czasami przez ponad pół dnia.

Podczas, gdy oni szykują się do wyborów, my szykujemy się do powrotu na ojczyzny łono.

Trudne były pierwsze dni na liberyjskiej ziemi, trudne też są te ostatnie. Nastał czas na refleksję, spojrzenie z perspektywy czasu na wszystko, czego doświadczyłyśmy.

Wyjeżdżam bogatsza. W spotkania z ludźmi. Pokazali mi, co to znaczy prawdziwa radość, mimo trudnej sytuacji; co znaczy obecność i bycie dla siebie nawzajem. Bogatsza o doświadczenie innej kultury, zwyczajów, sposobu myślenia.

Wyjeżdżam bardziej pokorna. Wiem, że nie na wszystko mogę mieć wpływ, nie zawsze będzie po mojej myśli.

Wyjeżdżam wdzięczna. Za to, że mogłam spędzić tutaj ten czas. Za to, że czułam się, jak w rodzinie. Za to, że dostałam nowy dom.

Wyjeżdżam spełniona.

Serce się rwie, by powiedzieć „dziękuję!” – za każde wsparcie przed wyjazdem i w jego trakcie. Za modlitwę, bez której nie dałybyśmy rady. Za ciepłe słowa, które podtrzymywały na duchu. Także za wsparcie finansowe i materialne naszego projektu.

Iwona

P.S. Mamo, szykuj pierogi!