Niezwykły styl życia plemienia Dinka
Zza zasłony białego dymu, z dziesiątek małych pożarów wyłania się bydło, które bez poganiania leniwie przemieszcza się w kierunku miejsca spoczynku. Zazwyczaj zwierzęta mieszkają tu razem z ludźmi bądź w pobliskich zagrodach. Żyją w jedności z człowiekiem, dla którego stanowią największą wartość.
Ludzie plemienia Dinka prowadzą życie pełne godności, celowe i w pokoju – po wielu latach konfliktów. To jedna z największych i najbardziej odizolowanych grup etnicznych w Afryce. Składa się z około 20 plemion, posługujących się wspólnym językiem. Ich osady umieszczone są wzdłuż rzeki Nil i jego dopływów na płaskiej sawannie Sudanu Południowego. Wieloletnia wojna domowa przyniosła mnóstwo chorób, które wyniszczyły ludzi i zwierzęta. Ludzie tracili swoje największe bogactwo. Ci, którzy jeszcze posiadają bydło, dbają o nie jak o największy skarb i uczą się bronić swojego stada. W Afryce miliony ludzi są zależne od swych zwierząt gospodarskich. Dzięki zdrowym zwierzętom mogą budować zrównoważoną przyszłość – bez głodu i ubóstwa. Dzieci już od najwcześniejszych lat przyuczane są do dbania i ochrony stada. Uczą się doić krowę, chronić ją przed owadami i leczyć. Śpią obok stada w nocy i pilnują go w dzień. Niezwykłe jest tutaj wzajemne powiązanie człowieka z przyrodą, zwierzęciem. Bydło kształtuje codzienną rutynę życia plemion, ich kulturę, a nawet język. Wiele nazw Dinka to słowa określające różne kolory bydła. Zwierzęta zapewniają mleko, mięso, skórę, zapłatę dla rodziny przyszłej żony, a przede wszystkim dają poczucie dumy. Co więcej, pojęcie higieny w niektórych plemionach jest pojmowane zupełnie inaczej. Pewne odłamy plemienia Dinka – przykładowo Mundari – wierzą, że mocz krowy jest skutecznym środkiem przeciwbakteryjnym, bardzo przydatnym w leczeniu chorób skóry – zaczerwienień i stanów zapalnych, a także ogólnego oczyszczania głowy. Mycie się w krowim bądź byczym moczu jest ich porannym rytuałem – dla nas dość wyjątkowym i zaskakującym. Cierpliwie rozglądają się, czekając, aż jedna z krów zacznie oddawać mocz i szybko podbiegają, aby umyć głowę i oczy. Bydło i siebie smarują białym pyłem pochodzącym z ognisk, by niwelować choroby roznoszone przez owady. Człowiek w każdych warunkach radzi sobie, jak potrafi.
Mimo iż tutaj życie jest ubogie, a całodniowy posiłek dla dzieci stanowi mleko zmieszane z krwią, to ludzie doceniają to, co mają. Dziękują Bogu za pożywienie, wodę i deszcz. Żyją w zgodzie z naturą, wykorzystując wszystko, co od niej dostają. Cieszą się życiem i czasem bez wojen. Uprawiają sport – szczególnie zapasy – i bawią się przy rytualnych tańcach, śpiewając i skacząc, najwyżej jak potrafią, by pokazać innym swoje możliwości. Pozytywne jest to, że dociera tam też nowoczesna medycyna, która ułatwia dbanie o zdrowie zwierząt. Niecodzienny styl życia i samowystarczalność plemienia Dinka mogą stanowić źródło podziwu, szczególnie dla współczesnego człowieka zależnego od cywilizacji i komfortu.
Jednak Sudan Południowy jest też państwem najsłabiej przygotowanym na walkę z rozprzestrzeniającą się chorobą. Trudny dostęp do czystej wody, niższy rozwój cywilizacyjny, zaniedbany system opieki medycznej – sprawiają, że Sudańczycy żyją w ciągłym niepokoju o swoje rodziny i dorobek.
Źródło:
https://tiny.pl/7t637
https://tiny.pl/7t63w
www.washingtonpost.com