KTOŚ MNIE POWOŁAŁ

Lampa nad progiem, krzesło i drzwi 

Wszystko mi mówi, że mnie ktoś powołał 

Woda i ogień powtarzają wciąż mi 

Że mnie ktoś powołał

Jak w piosence skaldów, chodzę zachwycony wszystkim: ludźmi, roślinnością, budynkami, deszczem, jedzeniem, temperatura. Ster przejęły emocje. Pokój jest duży, w nim: łóżko biurko, szafa, umywalka w pokoju i osobno łazienka. 

Na 1-szą noc mieliśmy położone moskitiery na łóżku i father Paul, polecał nam je zamontować nad łóżkiem. Zachwycony myślę: przecież karaluchy i mysz, które jeszcze urzędowały w pokoju, to moi przyjaciele, na pewno mnie nie skrzywdzą, takie słodkie zwierzątka. Zimna woda pod prysznicem szepcze: fajnie, że jesteście i przyjacielsko pomaga odświeżyć się. Ciuchy nie schnące, jest pora deszczowa, przekonują z uśmiechem że cierpliwość jest cnota. Grzyb na ścianie pełen serdeczności cedzi: ostatnio widzieliśmy się w lesie! 

A no tak miło cię znowu zobaczyć! Nieporozumienia związane z bariera językowa rzucają uśmiech na twarze rozmówców, przełożonych jak i podopiecznych, oni mi pomagają, ja ich rozśmiesza nieświadomie, uczciwa wymiana. Ostre lub bardzo ostre jedzenie pali nas, klepie delikatnie nas po plecach: cudowne mamy smaki nieprawdaż?? Na pewno się dogadamy. Podaję rękę i mówię: już cię lubię! Na mieście cenniki z paliwem wytrwale krzyczą: zostaw Polskę, żyj z nami. Litr paliwa niecałe 5 zł. Pani sprzedająca jedzenie domowe przy drodze kokietuje: nie męcz się chłopie u siebie, obiad zjedz za niecałego dolara! Można odnieść wrażenie, że świat się kręci wokół nas. Starsi i młodsi chcą się zapoznać, podchodzą na krótką rozmowę, dotykają, uśmiechają się, składają prośby i przedstawiają nadzieję. Nie robimy nic w kierunku atencji, po prostu jesteśmy, a skalę wybija. Podsuwanie krzesła byśmy nie stali, na każdym kroku, częstowanie nas jedzeniem, mimo tego że chodzą głodni, a porcji nie mają dużej, wołają codziennie od rana nasze imiona, za bram, domu: dostrzegają nas!, odstępują miejsca na boisku, przy stole do ping-pong. Byśmy nie czekali na swoją kolej, często przesadzają z uprzejmości, traktują nas jak królów! 

W drodze do kościoła na mszę w tygodniu, stanęła mi krew w żyłach. A co jeśli zachowania ludzi względem nas to metafora relacji Boga z każdym człowiekiem, bez cienia wątpliwości to jest prawda, traktuje nas jak królów. Umarł za nas. Oczy mi się zaszkliły, odwróciłem głowę, za szyba widok na slumsy. 


Kuba