Koronacja obrazu Matki Boskiej Letyczowskiej
Podobno trzeci dzień jest najważniejszy. Chrystus zmartwychwstał trzeciego dnia. Trzeciego dnia wesela dokonał przemienienia wody w winno w Kanie Galilejskiej. Trzeciego dnia Bóg uwolnił z wnętrza ryby biblijnego Jonasza. Trzeciego dnia mojego pobytu na Ukrainie wraz z ponad 3000 tysiącami pielgrzymów z tego kraju a także z Polski, miałam zaszczyt uczestniczyć w koronacji obrazu Matki Boskiej Latyczowskiej.
Jest to szczególnie ważna dla wielu tutejszych chrześcijan ikona. Znajduje się w klasztorze dominikańskim w Latyczowie na Podolu. Przypisuje się jej liczne cuda i uzdrowienia. Rok rocznie do kościoła i klasztoru przybywają rzesze wiernych. Ogromnie poruszyła mnie gorliwość z jakąuczestniczą oni w nabożeństwach. Wypowiadanym przez nich w czasie modlitw prośbom i podziękowaniom często towarzyszą drżenie głosu oraz łzy wzruszenia. Ratunku u Boga szukają przede wszystkim ciężko chorzy i rodziny osób uzależnionych od alkoholu. Pojawiają się również wołania o znalezienie pracy czy dobrego małżonka. Poza oficjalną częścią niejednokrotnie można usłyszeć żebrzących o datki na operację lub zbierających pieniądze z powodu sieroctwa. Niestety nie brak też odpustnych straganów. Asortyment sprzedawany przez handlujących to przede wszystkim różańce, wizerunki Jezusa, Matki Boskiej i różnych świętych. Z nowości, których nie wypatrzyłam dotychczas na innych kramach, zauważyłam tu obrazki zmieniające się w zależności od padania na nie światła. Kupując taki, nachylając go pod różnym kątem, możemy ujrzeć na nim np. raz scenę ze żłóbka a drugi raz Chrystusa w cierniowej koronie. Idea jest dosyć interesująca, doskonale pokazuje boże władanie czasem, jedność i jednoczesność wszystkich wydarzeń. Sama forma wydaje mi się jednak nieco infantylna, a nie wchodząc w eufemizmy po prostu kiczowata.