HOLIDAY CAMP MONROWIA
6 tygodni minęło nie wiadomo kiedy. Przyszedł czas na trochę podsumowań i refleksji. Nicolai wrócił do Europy, przyjechał Piotr a za 3 dni jedziemy do Tappity i rozpocznie się nowy etap naszej misji.
Na Holiday Campie prowadziłem zajęcia z matematyki dla 10 klasy czyli odpowiednik 2 klasy liceum. W drugim tygodniu grafik zajęć został przeorganizowany, ponieważ niektórzy nauczyciele mieli konflikt z innymi zajęciami, w efekcie prowadziłem cztery 30-minutowe lekcje w tygodniu.
Nie licząc czasu na test końcowy mieliśmy do dyspozycji 6 godzin zegarowych nauki. To niewiele, ale też coś. Postawiłem na uczenie o działaniach na potęgach. Przyjeżdżając tutaj moje oczekiwania trzymałem nisko raczej chcąc się pozytywnie zaskoczyć niż gorzko rozczarować. Niestety wyniki końcowe testu nie pozostawiły złudzeń i potwierdzały moje obserwacje z klasy. Uczniowie podzielili się na 3 grupy. Pierwsza grupa nie była zainteresowana nauką w ogóle tylko rozrywką i przebywaniem we własnym towarzystwie. Uczniowie nie pojawili się na teście albo oddali puste kartki. Liczyli około połowy grupy. Druga grupa wykazywała chęci nauki, jednakże test pokazał ich głębokie braki w wiedzy. Np dotyczące braku znajomości ujemnych liczb lub dodawania ułamków. Tzn. często przy działaniu np. 2 – 4 pisali, że jest to 2 zamiast minus 2. Ich wyniki to śednio 25-35% punktów na teście. Trzecia grupa licząca 5 osób najbardziej mnie ucieszyła. Ich wynik to 70-75% punktów i przekroczenie progu zdawalności. Trzeba przyznać, że są to uczniowie zdolni, z którymi pracowało się przyjemnie. Udało mi się ich zachęcić do przychodzenia do tablicy.
Zastanawiające jest to, że nie było przypadków pośrednich w wynikach.
Drugą główną aktywnością, w którą razem z Nicolai byliśmy zaangażowani, było electrical skill class czyli zajęcia z elektrotechniki. Do naszej klasy przychodziło 12 osób w wieku 14-19 lat. Spotykaliśmy się codziennie na 2 godziny zegarowe. Można by pomyśleć, że to dużo bo 40 godzin czyli więcej niż niektóre kursy semestralne na uniwersytecie. Trzeba jednak pamiętać, że przyswajanie wiedzy w Afryce jest dużo wolniejsze.
Uczniowie mieli okazję zapoznać się z podstawami elektrotechniki, podstawowymi pojęciami, zasadą działania prądu elektrycznego. Położyłem nacisk na bezpieczeństwo i higienę pracy, która często jest lekceważone w Afryce. Nie obyło się bez zajęć praktycznych, gdzie na podstawie schematu elektrycznego uczniowie podłączyli włącznik podwójny lub schodowy do żarówki. Nauczyli się lutować, podłączać przewody różnymi metodami, sprawdzać napięcie.
W pewnym momencie Nicolai wpadł na pomysł by wykorzystać rower, stary generator na ropę do zademonstrowania produkcji energii elektrycznej. W Afryce panuje powszechne przekonanie, że prąd jest darmowy i jest to niekończące się źródło energii tylko nie wiadomo dlaczego czasem jest wyłączane. Bardzo mi się ten pomysł spodobał i przystąpiliśmy do pracy. Ponownie przekonałem się, że wzięcie kompletu narzędzi z Polski to był strzał w dziesiątkę.
Do generatora o mocy znamionowej 650W podłączyliśmy panel z 8-ma żarówkami 75W także można je było włączać po 2 sztuki. Dzięki temu można było włączyć obciążenie kolejno 150W, 300W, 450W, 600W. Muszę przyznać, że na prawdę czuć to w nogach przy pedałowaniu! 600W to dużo i nawet najbardziej sprawni uczniowie mogli utrzymać tempo najwyżej przez minutę. Projekt zaprezentowaliśmy w piątek w ostatnim dniu Holliday Camp wszystkim uczniom podczas uroczystości pożegnalnej. Zrobiło to na nich ogromne wrażenie!
Robert