Gdyby kózka nie skakała…

DSC_6442Zupełnie się nie spodziewałam, że przyjdzie mi pisać o kozach i innych zwierzętach w kontekście tytułowego przysłowia. Moja noga nie jest złamana, ale prawdopodobnie mocno nadwyrężyłam sobie więzadła w stopie i mocno utykam. Owijam bolące miejsce kapustą i staram się jak najmniej chodzić, Mam nadzieję szybko się wykurować, bo w związku z nadchodzącym festiwalem jest coraz więcej pracy.

Scena już prawie gotowa. Betonowy podest wieńczy ogromna metalowa ryba. Do jej ustawienia potrzeba było dziewięciu krzepkich mężczyzn i taczkę:). Na dachu kościoła umieściliśmy dziś krzyż. Oczyściliśmy z większych chwastów teren przy budynku. Młodzież przyjeżdzająca na spotkanie ma spać w namiotach. Na wypadek złej pogody sprzątamy jednak gościnne pokoje. Gruntownie: od czyszczenia wykładzin, po pranie materaców i pucowanie łazienek. Powoli powstają dekoracje.

Wracając do obiecanego tematu zwierząt. Rzeczywiście stanowią one istotny element życia tutejszych mieszkańców. Na ulicach co chwilę można się natknąć na rozmaite ptactwo domowe, a to kury, a to gęsi, a to kaczki. Nie brak też kogutów i indyków. Raz drogę przebiegł mi króliczek. Prawie każdy posiada krowy lub kozy. Niektórzy konie i trzodę chlewną. Zwierzęta często hodują nawet ludzie pracujący na etatach. Psów i kotów jest niesamowicie dużo. Ojcowie maja obecnie dwóch szczekających (choć dosyć rzadko) pupilów i niechcianego kota przybłędę. W lesie słyszałam dzięcioły i widziałam wiewiórkę. W rzece plumkają żaby, pływają ryby, małże i raki. Bogato!