ETIOPIA – KRAJ WDZIĘCZNOŚCI
Posted on |
Od początku kraj ten wydawał się dla mnie niespodzianką. Na każdym kroku widać pisownię w innym języku. Wszędzie widzę ludzi o pięknych, niespotykanych wcześniej przeze mnie rysach twarzy i ich wdzięczność, która chodzi za mną dzień w dzień. Ja mówię „Galatoma” – „Dziękuję”, oni ściskają moją dłoń, przyciągając mnie do ramienia na powitanie.
Już półtora tygodnia temu doleciałam do Addis Ababy – stolicy Etiopii. Siostry przywitały mnie ciepło, opatulając mnie ozdobnym szalem, który jest w Etiopii bardzo popularny. Wytłumaczyły mi jak będzie wyglądała moja misja. W każdej z 3 placówek sióstr będę miała okazję zostać przez 20 dni. Już kolejnego dnia z samego rana wyruszyliśmy do pierwszej z nich. Podziwiałam piękne górskie widoki z okna, okoliczne pola, lasy a nawet małpy wielkości psa stojące przy drodze prowadzącej do Nekemtie.
Tutaj spotkałam się z równie ciepłym powitaniem. Po raz kolejny zostałam opatulona, tym razem innym szalem. Już następnego dnia zostałam zaproszona do szkoły, gdzie reprezentacja uczniów oficjalnie przywitała mnie pięknym występem, bukietem kwiatów i tańcem, którego nauczyli ich poprzedni wolontariusze 5 lat temu. Rozpływałam się w środku, słuchając z trudem wymawianych angielskich słów. Zupełnie nie oczekiwałam powitania od dzieci i aż zabrakło mi języka.
Tym bardziej chciałam się postarać podczas pierwszych zajęć z dziećmi następnego ranka. Przyszły głównie maluszki – starsze dzieci mają obowiązkową szkołę letnią do południa. Graliśmy w gry jedna za drugą w małej klasie przy akompaniamencie uderzającego w dach deszczu. Kiedy niepewnie skończyłam zajęcia, wszystkie dzieci po kolei przyszły się do mnie przytulić. Podnosiłam je w powietrze, mocno trzymając je w pasie. Jedna dziewczynka przytrzymała się mnie chwilę dłużej, żeby pocałować mnie w policzek. Od tego momentu dziękuję Bogu każdego dnia za talenty, którymi mnie obdarzył. Dzięki nim i dzięki Niemu mam w głowie już 5 nowych pomysłów na kolejne zajęcia, które rozjaśnią maleńkie buzie tych pięknych dzieci.
Popołudniu robię zajęcia dla starszaków. Chłopcy od razu chcą grać w piłkę nożną, co udaje się przy pomocy mojego 14-letniego tłumacza Hundeh, który zostaje sędzią i pilnuje porządku na boisku. Simbo – moja druga 14-letnia tłumaczka pomaga przy zabawach dla dziewczyn, które prowadzimy razem z siostrami. Wyścigi rzędów, gili gili, pif paf, unikanie piłki, przenoszenie limonki na łyżeczkach trzymanych w buzi to jedne z wielu gier, które zajmują nam czas. Na koniec tańczymy kilka piosenek i jak zwykle dziękujemy sobie nawzajem.
Towarzystwo sióstr każdego dnia, wspólne posiłki, ich wsparcie podczas zajęć sprawiają, że nie mam wątpliwości. Zostałam posłana przez Boga w to miejsce, aby jako Jego córka nieść radość Jego dzieciom, dając z siebie to, co mam – radość, miłość i nadzieję. To wszystko, co On mi daje chcę nieść dalej każdego dnia. A wdzięczność tylko to pragnienie pogłębia.
Ela