Dzieciństwo sielskie, anielskie…?

Celem spotkań formacyjnych jest nieustanne odkrywanie kolejnych obszarów działalności SWM-u. Nic zatem dziwnego, że na środowym spotkaniu zetknęliśmy się z niezwykle ważkim zagadnieniem: „Dzieci ulicy”. Problem ważny. Problem złożony. Problem, niestety, wciąż aktualny.
Ciekawa jestem, jakie obrazy pojawiłyby się w waszych myślach, gdybym poprosiła każdego z was o zamknięcie oczu i przypomnienie sobie czasu dzieciństwa. Czy na ustach wykwitłby radosny uśmiech wywołany barwnymi wspomnieniami? Czy raczej uszy zaczerwieniłyby się ze wstydu? A może pojawiłyby się Mickiewiczowskie „łzy czyste, rzęsiste”?. Jedno jest pewne. Dzieciństwo to najważniejszy okres w życiu człowieka, czas, w którym kształtuje się jego intelekt, osobowość, świat wartości. Wybór tematu na środowym spotkaniu nie był więc przypadkowy.
Problem „dzieci ulicy” jest ogólnoświatowy, dotyka zarówno kraje bogate, jak i kraje rozwijające się. Pojęcie to obejmuje dzieci, które większą część życia spędzają na ulicy, która staje się ich głównym środowiskiem. Z przygotowanej prezentacji dowiedzieliśmy się, że powodem ich ulicznej egzystencji może być tak konieczność, jak i nuda lub brak alternatywnych zajęć, a wśród nich są m.in. dzieci uciekające z domów rodzinnych, dzieci z rodzin patologicznych, dzieci pracujące na ulicy, „dzieci z kluczem na szyi”. Bez względu na ich wiek i długość czasu spędzonego na ulicy, każde z nich potrzebuje wsparcia i opieki. Pracując w zespołach, zastanawialiśmy się nad sposobami pomocy, skierowanymi do tej specyficznej grupy i nad umiejętnościami niezbędnymi w pracy street workerów, czyli osób, które nazywamy pedagogami ulicy, które swoją wiedzą, talentami, pasją są w stanie dotrzeć do swoich podopiecznych i wskazać im inną drogę – drogę, która może okaże się choć odrobinę bardziej sielska (tu na ziemi) i anielska (tam, dokąd wszyscy zmierzamy J).
Ostatnim punktem spotkania był film prezentujący Don Bosco Boys Home w Ghanie, gdzie salezjanie pracują właśnie z dziećmi ulicy. Uświadomił on nam po raz kolejny, że i my, salezjańscy wolontariusze misyjni, mamy być otwarci na każdego młodego człowieka, także tego, który swój dom znalazł na ulicy. Ksiądz Bosko odpowiedział na te potrzeby. A my?
Agnieszka