DZIECI W SHOVOO

Od naszego przylotu do Mongolii minęły już dwa tygodnie.

Czas w Shovoo upływa nam bardzo szybko głównie przez to, że mamy tutaj dużo pracy. Czas spędzony z chłopcami z caring centre i dziećmi z parafii zrekompensował nam brak ciepłej wody, chwilowe braki prądu czy Internetu i pobudkę o 5 rano przez wodę kapiąca z sufitu. W tym tygodniu dołączyła do nas również Patrycja, na której widok chłopcy bardzo się ucieszyli.

Codziennie prowadzimy dla chłopców angielski, zajęcia plastyczne, ale również pomagamy im w ich obowiązkach takich jak prace w ogrodzie. Wyrywanie chwastów w lato, w pełnym słońcu nie należy do najprzyjemniejszych czynności. Mimo tego chłopcy nie mieli z tym problemu i nawet najmłodsi chętnie pomagali. W tym tygodniu również dzieci z parafii otrzymały swoje wyprawki do szkoły sfinansowane przez darczyńców.

Codziennie uczestniczymy we Mszy św. mimo tego, że jest ona po mongolsku. To co mnie zszokowało to stosunek frekwencji dzieci do dorosłych w kościele. Na msze przychodzi tu 3 dorosłych, a dzieci zazwyczaj jest około 15. Wszystkich ochrzczonych, przyjmujący komunię można policzyć na palcach jednej ręki. Swoją obecnością dajemy przykład tym dzieciom mimo tego, że nie do końca rozumieją, gdzie są i o co w ogóle chodzi. Nie do końca też potrafią zachować się dobrze w kościele, ale do tego potrzeba czasu.

Nie możemy doczekać się kolejnych dni, w niedalekiej przyszłości czeka nas również spotkanie z Papieżem, którym żyje tu cała społeczność, ale raczej tylko salezjańska, bo mieszkańcy wsi nie do końca zdają sobie sprawę kim on jest.

Marysia