DOM jest tam gdzie my jesteśmy

3.. 2.. 1.. Start!

POSZŁO! Tak długo wyczekiwana przez nas misja wystartowała. Tutaj apel do Was, którzy to czytacie. Dziękujemy!

Dziękujemy Ci za każde ciepłe słowo, poświęcony czas, wkład, wskazówkę, dziękujemy za modlitwę. Dzięki temu, możemy tu teraz być i działać dla dzieci i młodzieży z diecezji Nellore w południowo – wschodnich Indiach.

Łzawe pożegnania już za nami. Ostatnie rzeczy zapakowane.  Z bagażami pękającymi w szwach, większymi niż my, z naszymi krzyżami i wizami indyjskimi wyruszyłyśmy na 5 miesięczną posługę misyjną. Zostawiłyśmy wszystko, chcemy być tu i teraz. Dla innych. Dać innym swój czas, podarować to, co mamy najcenniejszego czyli siebie.

Nasza droga na misję rozpoczęła się w nocy 19 września dokładnie o 24:00. Wtedy też w naszym poczuciu czas się wyzerował i ruszył od nowa. Co czułyśmy? Na pewno ożywienie, ekscytację, pobudzenie, które tłumiły zmęczenie.

Wyruszyłyśmy z Wrocławia do Berlina. Stamtąd miałyśmy lot do Frankfurtu nad Menem. Z Frankfurtu, natomiast już bezpośrednio do Chennai (Indie). W Indiach byłyśmy jeszcze tego samego dnia, w nocy. Już w samym Frankfurcie, kiedy wstawiłyśmy się na terminalu, z którego miałyśmy lot, doświadczyłyśmy zderzenia kulturowego. Otaczali nas Hindusi, kobiety w sari, małe hinduskie dzieci, i już wtedy to my stanowiłyśmy mniejszość. Po trwającej łącznie prawie całodobowej podróży dotarłyśmy bezpiecznie na miejsce. Tak, jesteśmy już w Indiach!

Pierwsze, co nas uderzyło to powiew indyjskiego gorącego powietrza. Trudno nam się przyzwyczaić do tego, że wszyscy na nas patrzą. Jesteśmy w centrum uwagi. Zadałyśmy sobie sprawę z faktu, że jesteśmy jedynymi białymi w zasięgu wzroku. Jednak wzrok ten nacechowany był ciekawością, i miłością.  Zaskoczyła nas otwartość, dobroć, bardzo ciepłe i życzliwe przyjęcie nas. Z lotniska odebrał nasz lokalny koordynator, ksiądz Naresh.

Mamy teraz nową indyjską rodzinę, tworzymy swoistą wspólnotę. Stanowimy element w pewnej układance. I wiemy, że jesteśmy tu po coś.  

„I ciebie, i mnie stworzono do wielkich rzeczy. Nie stworzono nas byśmy przeszli przez życie bez celu. A ową wielką rzeczą jest kochać i być kochanym”. 

Matka Teresa z Kalkuty