Czas wracać…

Mój ostatni tydzień w Liberii był, tak jak cały pobyt tutaj, pełen wrażeń i emocji. Teraz gdy pakuję te kilka rzeczy, które mi zostały próbuję poskładać te wszystkie wydarzenia w jakiś logiczny sens. Dobro chyba nie ma swojej logiki. Miłość jest nielogiczna i właśnie tak się czuję 🙂

Ostatni tydzień warsztatów poświęciliśmy na temat konfliktów w grupach. Na koniec profesjonalnie zaplanowaliśmy tegoroczny obóz wakacyjny, dzięki czemu animatorzy nauczyli się jak tworzyć projekty i przekonać ludzi do wspierania ich działań. A działań tych jest naprawdę ogrom. Ostatni warsztat natomiast miałam okazję przeprowadzić w dość nietypowej scenerii – na plaży J Po ewaluacji i kilku zabawach integracyjnych rozdałam certyfikaty dla 20 animatorów, którzy regularnie uczestniczyli w szkoleniu.

W środę tak jak na całym świecie, także w Liberii, rozpoczęliśmy Wielki Post. Co ciekawe w Środę Popielcową do kościoła przychodzą nie tylko katolicy. Okazuje się, że obrzęd posypania głów popiołem jest chętnie przyjmowany także przez niechrześcijan. W piątek natomiast nasze codzienne oratorium zakończyliśmy natomiast drogą krzyżową.

W minionym tygodniu także udało się spotkać z dziećmi, które są objęte naszym programem Adopcja Miłości. Dzieciaki z radością przyjęły upominki od rodzin adopcyjnych oraz same też przygotowały listy, które zabiorę do Polski i przekaże osobom, które wspierają to dzieło. Miałam też okazję bliżej poznać tutejszą szkołę i system edukacji. Salezjanie prowadzą w Monrovii dwie szkoły, jedna z nich – Mary Help of Christians School znajduje się na terenie Don Bosco Youth Center. Wszystkich klas jest 12 plus dodatkowo przedszkole. W sumie wszystkich uczniów jest około 500. Najliczniejsza klasa liczy 45 uczniów, najmniejsza – 28. Dyrektorem tej szkoły jest ks. Salomon Gbaki z Sierra Leone.

I tak oto moja prosta posługa dobiega końca. Wracam do Polski w głową pełną pomysłów na dalsze wsparcie tej placówki. Bo MIŁOŚĆ jest nielogiczna 🙂

Paula