Czas nie do opisania.
Czy zakończenie obozów w trzech placówkach oznacza koniec pracy z dziećmi?
Absolutnie!! Najpierw jednak cofnijmy się do przed ostatniej soboty…
Sobota, niedziela i poniedziałek to dni, podczas których w poszczególnych placówkach, w których pracowałyśmy (Dibandiba, Ijersa, Modjo) oficjalnie zakończyły się wakacyjne obozy. W programie brały udział dzieci co było dla nich doskonałą okazją, aby wykazać się tym co osiągnęły podczas tych dwóch miesięcy.
Dzieciaki śpiewały piosenki na chwałę Boga nie tylko w swoim języku, ale również i po angielsku. Jedną z nich była nasza przewodnia piosenka „LOVE ONE ANOTHER”. Słysząc tą piosenkę z ust kilkuset dzieciaków, które z wielkim uśmiechem śpiewając patrzyły się w naszą stronę było bezcenne. Natomiast piosenką w języku Amharskim była min. „Lemenaye”. Jest to piosenka, która nie tylko mi zapadnie w pamięć, ale i dzieciakom. DLACZEGO? Ponieważ od pierwszego dnia pobytu w Modjo, kiedy tylko ją usłyszałam nie dawałam im spokoju, dopóki się jej nie nauczyłam. ? Teraz wszyscy razem śpiewamy ją nie tylko podczas zakończenia obozu, ale również i w kościele podczas Mszy Świętej.
Podczas wystąpień dzieci nie tylko śpiewały piosenki, ale również recytowały wiersze, tańczyły, były komikami, zrobiły kilka performances na podstawie Pisma Świętego które, jak się później okazało same przygotowały.
Również i my mogłyśmy zaprezentować nasze talenty. Zaśpiewałyśmy kilka piosenek, jedną z nich był „Przyjaciel” (pozdrawiam scholę LIBERATUS), wszyscy razem zaśpiewaliśmy: „How great is our God” i „Nie boję się”.
W Etiopii nauczyłam się wielu rzeczy, lecz wymienię tylko dwie:
Po pierwsze:
Nie możemy aż nadto przejmować się czasem. Wszyscy wszędzie gdzieś gonimy, śpieszymy się zamiast się zatrzymać. Będąc tu zdałam sobie sprawę z tego, że przed wyjazdem moje życie właśnie tak wyglądało. Studia – mieszkanie, Wrocław – Osiecznica, załatwianie różnego rodzaju spraw. To wszystko sprawiło, że nie miałam czasu nawet na to, aby na spokojnie w niedziele posiedzieć z rodzicami. Hmm… wiele na tym tracimy…
Dużo zawdzięczam Siostrom of Charity. To nasze Anioły, które zawsze i dla wszystkich mają czas. Tego właśnie się od nich nauczyłam, aby cały swój czas poświęcać innym.
Po drugie:
Za każdym razem, gdy ustalałyśmy co zrobimy następnego dnia, czy kilka dni później nie zawsze się spełniało. Jednak nie sprawiało nam to żadnego problemu. Zaczynałyśmy wtedy śpiewać piosenkę „In His time”. ? Teraz już wiem co to znaczy dać się prowadzić. Przyjechałyśmy do Modjo z myślą, że będziemy tu tylko dwa tygodnie, a jednak zostałyśmy na dwa miesiące. W tym czasie wydarzyło się wiele wspaniałych rzeczy. Poznałyśmy wielu wspaniałych ludzi, dzieciaki okazały się kochane. Nie spodziewałam się, że aż tak się do nich przywiążę. Na zawsze pozostaną w moim sercu.
Przed wyjazdem na misje spotkałam się z wieloma negatywnymi słowami, które nie wzbudzały we mnie entuzjazmu z wyjazdu. Bardzo się obawiałam jak to będzie wyglądało, co nas spotka i czy to co tam zrobimy będzie miało sens. Teraz widzę, że choć to tylko dwa tygodnie w każdej z tych placówek, to i tak wniosłyśmy w ich życie wiele. Widok biegnących, machających, uśmiechających się dzieci za samochodem ściskało mnie za serce. Ich pytania czy jutro też przyjedziemy, i ta obawa w oczach w oczekiwaniu na odpowiedź… Tego nie da się opisać słowami, trzeba to przeżyć. ?
W mojej pamięci zapadł pewien chłopiec z Dibandiba, który przyszedł na zajęcia smutny, nieufny. Stopniowo, gdy zaczęłam go zaczepiać i bawić się z nim w ganianego jego twarz się rozpromieniała. Później przychodząc na zajęcia był zupełnie innym chłopcem niż na początku (nie mogłam go poznać ?).
Cóż więc robiłyśmy po zakończonym obozie?
Przeniosłyśmy się na plac zabaw, gdzie zamieniłyśmy się w pracowników fizycznych. Razem z chłopakami zajęliśmy się SKROBANIEM karuzel, zjeżdżalni oraz drabinek. Czas umilały nam piosenki puszczane przez DJ-i. Chłopaki wiele nam pomogli, bez nich nie ruszyłybyśmy z miejsca. ? Ci crazy man-owie są bardzo pomocni, dzięki nim zdążymy przygotować dla przedszkolaków plac zabaw oraz jadalnie.
Został nam ostatni tydzień, a pracy mamy jeszcze bardzo dużo.
Z całego serca dziękujemy Wam za modlitwy w naszej intencji.
Z Panem Bogiem i do zobaczenia! Salamno!
Magdalena