Przygotowania
Wyjeżdżamy z Liberii w czasie przygotowań do wyborów prezydenckich. Tutaj dopiero to jest gorący czas!
Wyjeżdżamy z Liberii w czasie przygotowań do wyborów prezydenckich. Tutaj dopiero to jest gorący czas!
Wrzesień. W Polsce kojarzy się przede wszystkim z rozpoczęciem roku szkolnego i widokiem młodych ludzi w biało-czarnych strojach. Ale także z chłodniejszymi wieczorami, szybszym zachodem słońca. Spiżarnią pełną przetworów na zimę. Przyroda się wycisza. Drzewa przybierają piękne barwy, pod stopami niebawem będę szeleścić liście. Jak jest w Afryce?
Zanim wyjechałam zadałam sobie kilka ważnych pytań. Jedno z nich brzmiało: czy jestem odpowiednio przygotowana psychicznie i emocjonalnie na obecność w odległym kraju? Odpowiedź brzmiała: być może nie. Jednak na najważniejsze dla mnie pytanie: czy naprawdę tego chcę? Odpowiedzieć brzmiała: tak.
Cicha obecność. Ciepłe spojrzenie. Przyjazny gest. Troska o życie. Towarzyszenie przy śmierci.
Koniec obozu. Wyczekiwanie następnych wyzwań to stan, jaki nam towarzyszył. Tymczasem Ojciec Rafael – Proboszcz, od niedawna mianowany Dyrektor Wspólnoty oraz nasz Przełożony, zarządził przerwę. Tydzień wolnego.
Punkt widzenia wcale nie zależy od punktu siedzenia. Zależy od oczu, które patrzą. Są dni, kiedy jestem zachwycona ludźmi w Afryce. Są dni, kiedy dostrzegam tylko biedę.
Przy założeniu, że dom to pojęcie względne i gdziekolwiek byśmy się nie udali może nam być dobrze. Miejsce, w którym się znajdujemy przestaje odgrywać pierwszorzędną rolę.
Po dwóch tygodniach spędzonych w Afryce porzuciłam wszelkie stereotypy, wszelkie założenia i wyobrażenia, jakie miałam do tej pory. Tutaj żyje się chwilą obecną, tym, co jest teraz.
Rozmyślanie. Planowanie. Pakowanie. Pożegnanie. To wszystko już za nami. W piątek ruszyłyśmy w drogę do Afryki, a dokładniej do Liberii, której stolicą jest Monrovia.