BOŻE NARODZENIE I NOWY ROK W SUDANIE PŁD.

W Sudanie Południowym świętowanie Bożego Narodzenia rozpoczyna się dopiero po Pasterce. Nie ma tradycji wspólnego spożywania wieczerzy wigilijnej, czy rozdawania prezentów. Jednak istnieje wiele innych pięknych zwyczajów.Jednym z nich jest wszechobecne kolędowanie. Co roku organizowany jest konkurs pieśni bożonarodzeniowych, w którym udział biorą lokalne chóry. Zaproszeni są wszyscy chętni, na czele z biskupem. Oprócz tego obowiązkowe jest przygotowanie słodkości dla kolędników odwiedzających domostwa. W kościołach można spotkać strojne szopki, a w niektórych szkołach organizowane są celebracje z występami dzieciaków.

W tym roku święta przebiegły bardzo intensywnie. 26 grudnia do naszej placówki przyjechały siostry i wolontariusze z Tonj, aby wspólnie z nami cieszyć się tym wyjątkowym czasem. 27 grudnia wybraliśmy się do wioski trędowatych, aby rozdać ubrania i sprzęty codziennego użytku, które udało się zebrać od mieszkańców Wau. Bardzo imponowała mi hojność ludzi, którzy nie mając wiele potrafili mimo wszystko podzielić się swoim dorobkiem. 28 grudnia udałam się na świąteczną wycieczkę z chłopakami ulicy. Był to cudowny dzień pełen radości, tańca i zabawy. 29 grudnia zorganizowany został u nas lunch dla rodzin i przyjaciół Sióstr Salezjanek. Gościliśmy prawie 40 osób. Ja również tego dnia zaprosiłam swoich nowych przyjaciół na wspólne oglądanie filmu. 30 grudnia wyruszyłam na zwiedzanie miasta razem z dobrą znajomą- Patricią. Podróżowanie boda boda sprawia mi wiele radości, więc był to naprawdę udany czas. Miałam też okazję poznać Wau z innej strony. Jako mieszkaniec, a nie obserwator zza szyb auta. Nowy Rok rozpoczęliśmy Mszą Świętą w naszej parafii. Frekwencja w kościele była naprawdę wysoka, co bardzo mnie ucieszyło. Większość mieszkańców właśnie w taki sposób rozpoczyna każdy rok.

Okres świąteczny to mój ulubiony czas w roku, przepełniony jest nadzieją, miłością i ma w sobie moc jednoczenia ludzi. Myślę, że w tych czasach często zapominamy, iż magia tego czasu nie ma nic wspólnego z ilością jedzenia na stole, czy jakością prezentów, ale wywodzi się z radości bycia razem. W tym roku przekonałam się o tym jak nigdy. Mimo, iż w nie dostałam super prezentów, 24 grudnia jadłam na kolację makaron z pomidorami, a pierogi które lepiłam cały dzień na obiad wyszły tragicznie to byłam przez cały czas bardzo szczęśliwa i wdzięczna za wszystkich cudownych ludzi dookoła.

Gosia